„Faceci w czerni”

„…Nie ma nic lepszego niż widok inteligencji walczącej z absurdem-można powiedzieć po obejrzeniu najnowszego spektaklu Teatru Cinema z Michałowic.

Albo:że nie ma też nic ponad czysty absurd, wyciśnięty jak sok z cytryny.

Michałowiccy dżentelmeni w melonikach mogą udzielać lekcji w tej materii.

…to ożywione malarstwo Magritte’a, gdzie niebo jest drewniane, z brody Boga robi się perukę, sudeccy Indianie roztrząsają mizerię swej egzystencji, ojciec i syn mają wspólną matkę, a baran ma świadomość żaby. Nie pada tu słowo, ni aluzja do rzeczywistości. Prawa Euklidesa reżyser  i scenarzysta Zbigniew Szumski zastąpił duchem Edwarda Leara, Becketta, tworząc własne brzmienia. Zastrzegał przed premierą, że to „trochę przypomina brzęczenie muchy wobec tamtych historycznych trąb przełomu”, mając nadzieję, że „łażąc tą muchą po suficie” dostarczą widzom nowej perspektywy.

Zawiadamiam, że dostarczyli. Słuchając tych skeczy i monologów, opisujących rzeczywistość na przykład z pozycji grzyba w koszyku, przekracza się powierzchnię lustra i nic już nie jest takie same. W tym świecie spotykamy za każdym razem bladego dżentelmena w nienagannym wieczorowym stroju,który spojrzenie skrywa pod melonikiem. Ten czarodziej absurdu wydaje się być szalony niczym facet organizujący wycieczki do środka ziemi(ale nie jest to grabarz!).

…Zbigniew Szumski i aktorzy ,choć wywracają tworzony przez ludzi świat, niczego nie każą w nim zmieniać. Jest to szyderstwo nie czyniące zła w wykonaniu uśmiechniętych poetów metafizycznych. Gdy wsłuchać się w nie głębiej, słychać taktowną propozycję refleksji nad tym,co robimy…

…”Kabaret Olbrzymów.Wieczór IV.Wątpienie Rzeźnika „to trzy godziny skeczy,monologów,piosenek wykonywanych ze świetną muzyką na żywo.

…W erze telewizyjnej chałtury aktorskiej na masową skalę, budujący jest widok artystów przemawiających językiem sztuki a nie głupizmu…”

Janusz Milanowski

Gazeta Wyborcza, Bydgoszcz, Toruń 4 grudnia 2001