teatr_cinema


















<<< powrót

ZATAŃCZYĆ JAJECZNICĘ
 Cooperativa Gimnstica Mexico Polaca Hernn Cortes,
"Kto się śmieje z moichch lęków" w reżyserii Zbigniewa Szumskiego

Peter Brook, jeden z największych teoretyków współczesnego teatru, pisał: ...Każdy z nas może silniej odczuć muzykę i tańce innych ras niż własnej. Może odkryć w sobie impulsy, które przybliżą mu te nieznane ruchy i dźwięki. Człowiek jest czymś więcej, niż tworem własnej kultury; choć zwyczaje kulturowe są w nas głęboko zakorzenione, to jednak można je porównać do noszonych przez ludzi ubrań, którym życie nadaje kształt. Każda kultura to inna strona wewnętrznego atlasu człowieka... Brookowska metoda czytania jednej kultury przez drugą, szukania w sprzecznościach i spięciach źródła nowych jakości, okazała się w spektaklu Szumskiego strzałem w dziesiątkę.
Na scenie rzeczywiście iskrzy - aż łamały się schodki, darły spodnie, a w upojnym tańcu spadł but na pięknym obcasie... Ale nie ma co się czepiać wypadków przy pracy, gdy ze sceny wieje tak silna, żywiołowa energia, a aktorzy dają z siebie wszystko. A w każdym razie bardzo wiele - kto by sobie nalał wódki, trzymając kieliszek między udami? Albo stawał w garniturze na rękach, wiedząc, że koleżanka za chwilę nadepnie mu na krawat i wcale go tak szybko nie puści? Równoprawnymi partnerami tych dantejskich scen są: pusta scena, minimalistyczna czerwona scenografia, mocna muzyka, wysprayowane liberte, egalite. Wyraziste są także stroje - kobiety w niezwykle zmysłowych sukienkach, podczas skomplikowanych ewolucji ukazujące pod spodem... kompletnie aseksualne gimnastyczne spodenki. Mężczyźni przechadzają się w garniturach, z błyskiem w oku niczym u Almodovara. No, ale tu przecież nie chodzi tylko o tango, bo reżyserem jest sam Zbigniew Szumski. Można zatem dostrzec wycinki absurdu, które równie szybko zagnieździłyby się w dowolnym spektaklu czy kabarecie Cinemy: róże głaskające podeszwy butów, wkładanie butelek w rajtuzki, następnie ubieranie w te rajtuzki kobiet (po to, by je potem podnosić z dyndającymi końcówkami) (...)
Spektakl spinają powtarzalne, taneczne ruchy wykonywane grupowo, w parach (często występuje niespodziewana gra w odbijanego), ewentualnie solo. Na uwagę zasługują w szczególności solówki kobiece. Dla tych, którzy potrzebują rozkodować każdy ruch i nadać mu znaczenie, trafiają się prawdziwe perełki. Jeden z układów okazuje się być misternie inscenizowanym przepisem na przygotowanie faszerowanej papryki, drugi - na jajecznicę. Meksykańską oczywiście. (.)
Z próby naszkicowania tego, co nam Fabryka zaserwowała, może wynikać, że na scenie panoszy się pomieszanie z poplątaniem. I w pewnym sensie tak jest, bo to absurd w postaci pięknej i czystej. Ale też i tak nie jest - osiągnięto wyjątkową, stylistyczną jedność, która przemawia bardzo mocno. A w dodatku puka tam, gdzie z reguły stawiamy u progu Cerbera. Jeśli rzeczywiście ten spektakl miał być próbą oswojenia lęków - bo należy wziąć pod uwagę ewentualną grę z widzem za pomocą rozdawanych przed spektaklem kartek z tym wyjaśnieniem - to oswojono je koncertowo, a teatralny efekt tych zmagań należy wpisać na listę łódzkich wydarzeń w tym sezonie teatralnym.
       
Cooperativa Gimnastica Mexico-Polaca Hernan Cortes, "Kto się śmieje z moich lęków" reżyseria:  Zbigniew Szumski w Fabryce Sztuki w Łodzi

Paulina Ilska
   reymont.pl
   10 maja 2008